Wielki dzień Magdy i Piotrka zbliża się wielkimi krokami. Jestem spokojny, że ślub i wesele będą prawdziwą petardą. Miesiąc wcześniej spotkałem się z Magdą i Piotrkiem na sesji narzeczeńskiej i dogadywaliśmy się rewelacyjnie, jakbyśmy znali się od zawsze. Ale to nie jedyny powód rosnącej ekscytacji zbliżającym się reportażem. Bawimy się w Małej Stajni w Cicha 23 w Markach pod Warszawą, czyli w najpiękniejszym miejscu na uroczystość ślubną, jakie można sobie wymarzyć. Tak, tak, Cicha 23 to mój absolutny top1. I nie tylko ja tak sądzę. Liczni goście przychodzący na uroczystość rozglądają się na lewo i prawo i jak mantrę powtarzają: „Ojej! Jak tu pięknie!”.
Cicha 23 – magicznie za dnia jak i po zmroku
Miejsce jest magiczne, niezwykle malownicze. Nazwa Cicha 23 została zaczerpnięta od adresu obiektu. I nazwa ulicy idealnie opisuje to przepiękne miejsce na wesele. Cisza, spokój, natura, estetyka, klimat, energia – te słowa jako pierwsze przychodzą mi na myśl, kiedy tu przebywam. Przechodząc przez bramę Cichej zewsząd otoczeni jesteśmy drzewami, krzewami, kwiatami, starymi przedmiotami i meblami. Sam obiekt zbudowany jest z cegieł, w środku natomiast dominuje drewno: dekoracyjna konstrukcja, parkiet, stoły, krzesła i oczywiście mnóstwo zieleni. Nieopodal Małej Stajni między drzewami mieści się świeżo wybudowany drewniany mały domek. Stworzono go z myślą o parach młodych. Tutaj można swobodnie szykować się do ślubu. Ogród Cichej sprzyja weselnemu chillout’owi. Możesz tu usiąść na kanapie, położyć się na leżakach czy pohuśtać na huśtawce. Nawet po zmroku weselny ogród zachęca do pogaduch pod gołym niebem. Girlandy świetlne składające się z setek żarówek tworzą magiczną scenerię.
A po co komu harmonogram wesela?
Kilka dni przed ślubem dzwonię do Magdy i Piotrka, żeby ustalić ostatnie szczegóły dotyczące harmonogramu dnia i zdjęć. I ku mojemu zdziwieniu harmonogramu właściwie nie ma. Znana jest jedynie godzina ceremonii. Pierwszy taniec? Owszem będzie, ale para młoda jeszcze nie ma układu. Oczywiście piosenka również nie została jeszcze wybrana. O której taniec, tort? Hmmm… Czy to ma znaczenie? Jaki jest morał z tej historii? Dla mnie przekaz jest oczywisty. Uroczystość będzie fenomenalna, bez żadnej spiny, totalny luz i spontan. Wesele to spotkanie z ludźmi, a nie zbór atrakcji weselnych. Chociaż… Piotrek z grupką znajomych przygotował niemałą niespodziankę. Ale o tym za chwilę.
Wcale tak cicho w Cichej nie było
W „Poradniku ślubnym”, który wysyłam moim parom przed ślubem wspominam, że na weselu warto… pokazać siebie, to jacy jesteście, co kochacie. W trakcie wesela przyszedł czas, kiedy to DJ mógł udać się na dłuższa przerwę. Piotrek wraz z przyjaciółmi z pracy wyszli na scenę, sięgnęli po instrumenty: gitarę, bas, klawisze, perkusję i mikrofon i dali niezapomniany koncert ku uciesze wiwatujących gości. Trudno o lepszą atrakcję na weselu od pana młodego grającego na gitarze elektrycznej. Ech… Żałuję, że na moim ślubie nie zrobiłem czegoś podobnego.
Koncert nie był jednak jedyną atrakcją na weselu Magdy i Piotrka. Para młoda otworzyła parkiet pod gołym niebem (Cicha 23 pozwala na tańce na zewnątrz obiektu na początku przyjęcia), dając czadu podczas pierwszego tańca. Takiej energii podczas tańca dawno nie widziałem. Ale Magda i Piotrek to wyborowi tancerze. Nie musieli ćwiczyć układu przed weselem. Pozwolili sobie na totalny spontan i oddanie się emocjom w tańcu. W dalszej części wesela nasi bohaterowie, jak na prawdziwych miłośników gier przystało, przygotowali konkurs wiedzy o parze młodej, w którym ochoczo uczestniczyli wszyscy goście. Oprócz sesji ślubnej wykonanej za dnia, wykorzystaliśmy z Magdą i Piotrkiem malowniczą scenerię ogrodu oświetlonego tysiącami światełek również po zmroku. Sesja wieczorna trwała dosłownie kilka minut, a jakie są efekty!
Bardzo przyjemne i naturalne kolory. Najbardziej podoba mi się nocna, leśna końcówka wpisu. 🙂