Na ślub Izy i Mateusza w Domu w Przepitkach jechałem jak na uroczystość dobrych znajomych. Dokładnie rok wcześniej spotkaliśmy się na sesji narzeczeńskiej i bardzo mile wspominam to doświadczenie. Sesja zdjęciowa przed ślubem to świetna okazja do nawiązania bliższego kontaktu między przyszłą parą młodą a fotografem ślubnym. Budowanie zaufania to nie puste słowa. Kiedy przyjechałem do Przebitek i przywitałem się serdecznie z parą młodą, Mateusz spytał mnie, które miejsce będzie najlepsze na ceremonię ślubną: na drodze dojazdowej pośród brzóz, w sadzie jabłkowym czy może na dziedzińcu między zabudowaniami. Jak widać, fotograf ślubny to nie tylko gość od zdjęć. Zasugerowałem dziedziniec i myślę, że to był strzał w dziesiątkę. Uroczystość ślubna była przepiękna.

Dom w Przepitkach – dla spragnionych kontaktu z naturą

Przepitki to mała wioska (Wikipedia podaje liczbę 26 mieszkańców), składająca się z kilku gospodarstw o bardzo luźnej zabudowie, pięknie położona w otoczeniu lasów. I zdanie to nie jest na napisane na wyrost. Aby dojechać do Domu w Przepitkach, należy zboczyć z drogi wojewódzkiej nr 632 i przez 2,4 km jechać polną drogą. Można śmiało stwierdzić, że Dom w Przepitkach leży na końcu świata i to zaledwie 70 km od Warszawy. Na przepitkowej działce czas płynie wolniej. Znajdziesz tu między innymi: sad, staw, stodołę, oborę, kurnik, warsztat, drewutnię, dwa domy i oczywiście pola i lasy. Miejsce to znakomicie sprawdzi się na ślub w stylu slow wedding: bez spiny, na luzie, w stylu rustykalnym, blisko natury. Teren gospodarstwa jest tak urozmaicony, że ceremonię ślubną można zaaranżować na wiele sposobów, nawet w gościńcu prowadzącym do Domu w Przepitkach. Wszystko zależy od Twoich upodobań.

Stodoła została przebudowana na potrzeby organizacji wesel. W starej części mieści się parkiet otwarty na dziedziniec. W nowej części przy stołach może zasiąść nawet 110 gości. Rozległa przestrzeń o powierzchni 220m2 jest dobrze doświetlona przez okna świetliki i szerokie wrota otwierające się na pole. Jest to duży atut Przepitek, gdyż w przeciwieństwie do starych, tradycyjnych stodół, jest tu bardzo jasno. Ze stodoły można wyjść bezpośrednio na taras, który może służyć jako miejsce chillout’u. Moim jednak zdaniem przytulniejszą strefą relaksu z siedziskami, leżakami, stolikami i paleniskiem jest zielony dziedziniec. Po zmroku jest on klimatycznie oświetlony girlandami żarówkowymi. Warto jeszcze wspomnieć o domku z tarasem, który pełni nie tylko funkcję noclegową dla gości. To tu będziecie się szykować przed ślubem. Przestrzeni jest mnóstwo.

Cała rodzina przygotowuje przyjęcie, czyli ślub DIY

Ślub DIY to forma ślubu, w której para młoda sama organizuje i przygotowuje swoją ceremonię ślubną, zamiast korzystać z usług profesjonalnych firm. DIY to skrót od angielskiego terminu “Do It Yourself”, czyli “Zrób To Sam”. W przypadku ślubu DIY, para młoda podejmuje decyzje dotyczące planowania, dekoracji, menu, zaproszeń i innych elementów ceremonii ślubnej, oraz przygotowuje je osobiście i z pomocą swoich bliskich.

Kiedy przyjechałem do Domu w Przepitkach Mateusz z bratem właśnie zabierali się za przygotowanie miejsca ceremonii. Rodzice pomagali w dekorowaniu sali, przygotowaniu stołów czy ozdabianiu łuku ślubnego. Ba, rodzice byli zaangażowani nawet w roznoszenie posiłków podczas przyjęcia! Pierwszy raz zdarzyło mi się, że ciepły posiłek dostałem z rąk mamy panny młodej! Aż mi było głupio. Na każdym kroku czuć było zaangażowanie bliskich i ciepłą rodzinną atmosferę pełną miłości. Rozgrzewała ona wszystkich gości po zmroku, więc nie przeszkadzało zbytnio, że majowa aura była wyjątkowo tego dnia wyjątkowo chłodna.