Z Alicją i Tomkiem, głównymi bohaterami reportażu ślubnego z Kawkowa, bardzo szybko złapałem wspólny język. To szaleni, pomysłowi, otwarci na świat młodzi ludzie o wielu zainteresowaniach. Podczas spotkania przed ślubem rozmawialiśmy o wędrówkach po górach i rowerach. Wypytywałem o ich doświadczenia związane z gravelami, bo sam przymierzałem się do zakupu. Tak mnie skubańcy nakręcili, że kilka dni później zakupiłem dwukołowego pogromcę szutrów. Jak widać zdarza się, że spotkania z parami odmieniają ludzkie życie. Słowo „szaleni” w odniesieniu do Alicji i Tomka użyłem nieprzypadkowo. Tylko wariaci wędrują zimą po wysokich górach, wykonują samodzielnie kapitalny remont mieszkania czy… decydują się na wesele bez zespołu czy DJ-a.

Pomysł na nieco inną, mniej tradycyjną uroczystość ślubną

Alicja i Tomek mieli niebanalny pomysł na uroczystość ślubną. Mimo że mieszkają w Warszawie, nie chcieli organizować ślubu w najbliższych okolicach. Tyle przygotowań, żeby spędzić z najbliższymi jeden wieczór i pół nocy? Nieeee. To za krótko. Nasi bohaterowie są zbyt towarzyscy, chętni do zabawy i przygód, żeby ograniczać się do tak „niewyszukanej” formy biesiadowania. Mimo że zdecydowana większość gości mieszka w Warszawie, wpadli na pomysł, aby zorganizować uroczystość z dala od stolicy i cywilizacji, w pięknym otoczeniu przyrody, pośród lasów, pól i jezior. Wybór padł na Nowe Kawkowo, wieś położoną w województwie warmińsko-mazurskim.

Odległość Nowego Kawkowa od Warszawy jest tak duża (ok. 250 km), że wszyscy goście przyjechali już piątek, dzień przed wielkim wydarzeniem. Dzięki temu mogli świętować dłużej i wieczorem przy ognisku pośpiewać szanty. Moim zdaniem to przedni pomysł. Tym bardziej, że wszyscy goście byli zaangażowani w przygotowanie przyjęcia. Alicja z Tomkiem wynajęli jedynie catering i fotografa ślubnego w mojej skromnej osobie. Goście dekorowali miejsce ceremonii i wnętrze stodoły, przygotowali samoobsługowy bar z drinkami, stoisko z Instaxem a także nagłośnienie sali tanecznej. Przed uroczystością miałem obawę, że bez DJ-a nie będzie zabawy. Dobry DJ między innymi potrafi wyczuć nastroje gości i dostosowuje muzykę do sytuacji na parkiecie. Potrafi rozkręcić imprezę i pełni te potrzebną rolę konferansjera. Miałem obawy, ż jeśli DJ-ów będzie tylu, ilu gości weselnych, może powstać niemały chaos. Na szczęście myliłem się. Ba, to było jedno z najbardziej hucznych wesel, jakie przyszło mi fotografować. Towarzystwo było tak wesołe i zabawowe, że nawet gdyby prądu zabrakło, szaleliby na parkiecie. Wesele to przede wszystkim spotkanie bliskich sobie osób. Nadmierne koncentrowanie się na atrakcjach i harmonogramie może zepsuć ten piękny dzień.

Kawkowo to nie tylko pilne miejsce na ślub i wesele

Nie tylko para młoda i goście mnie zauroczyli, ale również miejsce gdzie odbywała się uroczystość. Nie wiem tylko, skąd wzięła się nazwa Nowe Kawkowo. Przyjeżdżając tutaj cofamy się o 100 lat. Większość gospodarstw wygląda, jak z początków XX w. Tutaj czas się zatrzymał. Kawkowo, czyli miejsce ślubu i wesela Alicji i Tomka, to duża posiadłość, w którego skład wchodzą między innymi: dom z ponad 150-letnią historią, gdzie mogą zanocować goście, wielka stodoła na wesele na 120 osób a także sad idealny na ceremonię ślubną w plenerze. Miejsce na zdjęciach wygląda obiecująco, ale w rzeczywistości prezentuje się jeszcze lepiej. Nic dziwnego, że Alicja i Tomek wybrali Kawkowo na miejsce swojego ślubu. A odkryli je całkiem przypadkowo podczas swoich rowerowych wojaży. Myślę, że Kawkowo znakomicie sprawdzi się nie tylko jako miejsce wesela, ale też wakacyjnych eskapad. To oddalone o ledwie 20 km od Olsztyna miejsce jest interesujące nie tylko ze względu na swój urok, lecz także na atrakcyjne tereny wokół Kawkowa. Tutaj popływasz w jeziorze, pojeździsz rowerem, pieszo przemierzysz kilometry po leśnych szlakach.