Zwykle kiedy decydujemy się na czyjąś usługę, wiemy, czego się po niej spodziewać. Taksówkarz ma nas dowieźć bezpiecznie we wskazane miejsce, fryzjer zadba o czuprynę i zabawi rozmową, a na trenera fitness decydujemy się, żeby dobrał nam odpowiednie ćwiczenia, które poprawią naszą formę. Ze zdjęciami ślubnymi jest nieco inaczej. Bardzo trudno sobie wyobrazić, jak będą wyglądać fotografie z własnego ślubu. Ba, sama uroczystość ma przecież wiele niewiadomych. Trzeba zatrudnić świetnego fotografa ślubnego i… trzymać kciuki, żeby dobrze się spisał. Jeśli będzie to fachowiec z najwyższej półki, możecie być niemal pewni, że efekt w postaci zdjęć przerośnie Wasze oczekiwania. Wybór fotografa ślubnego, którego styl i osobowość są Wam najbliższe, jest kluczowy. Niemniej bardzo duży wpływ na końcowe dzieło ma współpraca między parą młodą a fotografem ślubnym. Jak ona wygląda? Opiszę ją na podstawie własnych doświadczeń.
Pierwszy kontakt z fotografem
Zwykle pierwszy kontakt z fotografem ślubnym ma miejsce na jego stronie internetowej. Strona www to nie tylko portfolio ze zdjęciami ślubnymi. Poza wyeksponowaniem reportaży ślubnych i sesji zdjęciowych ważna jest ogólna estetyka strony i… oczywiście niepozorna zakładka ”o mnie”. Przecież jesteście bardzo ciekawi, kto kryje się za aparatem, prawda?
To niebywałe, ale w odpowiedzi na „15 rzeczy, które możesz chcieć o mnie wiedzieć” otrzymywałem od par:
- listę 15 powodów, dla których miałbym sfotografować ich ślub
- zapewnienie, że też płaczą podczas seansu „Forrest Gump”
- historię poznania w Paryżu samego Damiena Rice’a
Zdarzają się też nieco smutniejsze historie: „Też mam duży nos. Mam nadzieję, że nie odstraszy Cię i zrobisz nam piękne zdjęcia”. O dziwo, rzadko fotografuję biegaczy. Spodziewałem się, że mój świr na punkcie biegania będzie działał jak magnes na biegające pary młode. No cóż, Forrest i Damien robią lepszą robotę.
W relacji między nami nie może być nudy. Dotyczy to także korespondencji. Żadnego Pan/Pani/Państwo. Przechodzimy od razu na Ty. Jeśli napiszecie do mnie wiadomość z zapytaniem o wolny termin i ofertę, niebawem w skrzynce dostaniecie odpowiedź od Vasco Images – not just another wedding photographer. Poza ofertą i informacją o dostępności znajdziecie link do filmiku z rockową nutą a także 5 alternatywnych powodów, dlaczego mielibyście wybrać akurat mnie na swojego fotografa ślubnego. Pozostaje tylko akceptacja cyferek w ofercie i już prawie, prawie jestem Waszym fotografem. Czy to dobry czas na spotkanie? Idealny.
Dobre rady Michała z Vasco
Poza zdjęciami chętnie doradzam i dzielę się swoim doświadczeniem. Ślub bierzecie tylko raz w życiu, więc pewne sprawy organizacyjne mogą być dla Was obce. Zależy mi, aby Wasza uroczystość była piękna i radosna, bez nerwów i faux pas. Któregoś pięknego dnia chwyciłem za pióro i spisałem wszystkie moje spostrzeżenia dotyczące ślubu i wesela. Tak powstał autorski “Poradnik ślubny”, który wysyłam wszystkim moim parom. W e-book’u znajdziecie sporo praktycznej wiedzy, jak zaplanować i fajnie spędzić dzień ślubu. Recenzje głoszą, że pióro jest lekkie i tekst dobrze się czyta. Jestem przekonany, że w poradniku znajdziecie coś wartościowego dla siebie niezależnie, czy zdecydujecie się na mnie, czy na innego fotografa ślubnego.
Poradnik i draft umowy wysyłam Wam przed spotkaniem. Proszę, przejrzyjcie umowę w wolnej chwili. Na spotkaniu nie będzie odpowiednich warunków do jej przestudiowania. Bez obaw, jest prosta i zrozumiała dla każdego. Czyta się jak najlepszy bestseller.
Spotkanie w kawiarni
Nie wyobrażam sobie współpracy bez spotkania się z Wami. Umawiamy się na pogaduchy w kawiarni, aby trochę się poznać. Zarezerwujcie sobie około 90 minut. Może trochę Was to zaskoczyć, ale im mniej ślubnych i zdjęciowych tematów, tym… lepiej. Rozmowa nie ma scenariusza. Będzie trochę o hobby, o studiach i pracy, podróżach, no wiecie…. tak o życiu. Z każdą minutą rozmowy przestaję być dla Was panem fotografem, a staję się Michałem, sympatycznym gościem od zdjęć. Wy też stajecie mi się bliscy, dzięki czemu na ślub nie idę do pary młodej nr x w sezonie, tylko do dobrych znajomych, którym mam zrobić zdjęcia – super uczucie. Jak trochę się polubimy poznamy, w dniu ślubu będziecie czuli się swobodniej w mojej obecności. Ma to znaczenie, bo podczas zdjęć nie stoję gdzieś daleko z tyłu i nie celuję do Was z dużej lufy (w nomenklaturze fotograficznej jest to teleobiektyw). Bynajmniej, lubię być w centrum wydarzeń. Wtedy zdjęcia są dynamiczne, żywe i pełne emocji.
Godzina luźnej rozmowy potrafi zdziałać cuda. Na spotkaniu zdarza mi się zadać pytanie: „czy spaliście kiedyś pod namiotem?” Jejku, ile można się dowiedzieć na podstawie tylko tego jednego pytania. Nie wyobrażacie sobie wakacji bez biwakowania? To oznacza, że niestraszna Wam żadna sesja. Nie będziecie przedzierać się przez chaszcze z duszą na ramieniu, że złapiecie kleszcza i nie zaczniecie panikować, kiedy komary zaczną Was gryźć w tyłek. Oczywiście to tylko przykład.
Przed spotkaniem może Wam przyjść do głowy pomysł spisania pytań, jakie będziecie chcieli mi zadać na spotkaniu. Nie ma takiej potrzeby, zrobiłem to za Was. Wynotowałem wszystkie pytania, jakie kiedykolwiek mi zadano i rzetelnie na nie odpowiedziałem. Lektura dostępna jest na stronie: https://vascoimages.pl/pytania-do-fotografa-slubnego/. Wystarczy, że klikniecie w pytanie i od razu przeniesie Was do odpowiedzi. Nie ma potrzeby omawiania szczegółów dotyczących uroczystości. Te obgadamy podczas rozmowy telefonicznej na kilka dni przed Waszym ślubem.
Spotkanie na żywo z Waszym fotografem ślubnym jest idealną okazją do obejrzenia albumów. Jestem trochę staroświecki i uważam, że zdjęcia znacznie lepiej prezentują się w starannie wyedytowanym i oprawionym w płótno albumie niż na ekranie bezdusznego monitora. Niewykluczone, że po przekartkowaniu fotoksiążki z przykładowym reportażem ślubnym, również zapragniecie wejścia w posiadanie tak niezwykłego przedmiotu. Bez ciśnienia, decyzja należy do Was.
Pokażę Wam też album z sesjami zdjęciowymi. Używając subtelnych technik perswazji będę zachęcał Was do sesji narzeczeńskiej. Wiem, wiem. Wchodząc do kawiarni, nie planowaliście takiego przedsięwzięcia. Myśleliście wyłącznie o zdjęciach ze ślubu. A tu Michał (już nie pan fotograf ślubny) nawija o albumie i sesji. System obronny par zwykle jest zbliżony: „aparat nas krępuje, nie lubimy pozować, jesteśmy niefotogeniczni”. Ech, ile razy ja to słyszałem… Pary, których zdjęcia widnieją teraz w albumie pokazowym, mówiły dokładnie to samo. Zaufajcie mi, zrobię Wam superową sesję. Musicie tylko dać mi szansę. I tylko tyle. Zamknijcie oczy, oczyśćcie umysł i odpowiedzcie sobie na jedno cholernie ważne pytanie: „czy chcielibyście piękne wspólne zdjęcia?” No to jak, działamy?
Spotkanie wieńczy podpisanie umowy. Zawsze mam ze sobą dwie kopie, więc nie ma potrzeby, żebyście drukowali wcześniej dokument. Umowę lepiej podpisać na spotkaniu, gdyż tak jest po prostu dużo szybciej i prościej. Unikniemy wtedy skomplikowanej procedury: druk umowy, wypełnienie ręczne, skan, przesłanie pliku Michałowi, druk, podpis, skan, przesłanie Wam cyfrowej wersji wypełnionej umowy.
Sesja narzeczeńska na dobry początek
Cieszę się, że z roku na rok chętnych na sesje narzeczeńskie przybywa. Spotkanie zdjęciowe przed ślubem ma więcej atutów niż Wam się wydaje:
- mile spędzony czas na zdjęciowej randce
- poznajemy się jeszcze lepiej, oswajacie się z aparatem
- niepowtarzalna pamiątka, do której co jakiś czas będziecie wracać
- możliwość wykorzystania zdjęć do zaproszeń ślubnych, dekoracji weselnych, podziękowań dla rodziców, pokazu zdjęć podczas przyjęcia bądź udekorowania Waszego mieszkania
Sesja narzeczeńska jest tym, co Vasco Images lubi najbardziej. Moim skromnym zdaniem sesja powinna być „must have” każdej młodej pary. Zdjęciom przedślubnym poświęciłem obszerny artykuł. Ostrzegam, że po przeczytaniu publikacji, cali zapalicie się do zdjęć. Ku przestrodze: https://vascoimages.pl/sesja-narzeczenska.
Rozmowa telefoniczna przed ślubem
Na kilka dni przed ślubem, kiedy cały harmonogram będzie już dobrze znany, możecie spodziewać się telefonu ode mnie. Szczegółowo omówimy sobie plan dnia, czas przygotowań, pierwsze spotkanie, sesję ślubną i zdjęcia grupowe. Opowiecie mi o swoich oczekiwaniach dotyczących zdjęć. Na koniec zaskoczę Was nietypową prośbą. Jaką? Na razie niech to zostanie tajemnicą.
Jak pracuję w dniu ślubu?
Przed ślubem może być w Was obawa, że aparat będzie Was krępował, że nie będziecie się czuć swobodnie w obecności fotografa. Spokojnie, szybko przywykniecie do mojej obecności. Po to spotykamy się przed ślubem, aby w dniu uroczystości niestraszna już była moja osoba. Będzie z Wami kolega z aparatem, a nie pan fotograf. Nie będę się specjalnie rzucać w oczy, a mój szeroki uśmiech rozświetli Waszą uroczystość.
Zdjęcia rozpoczynam mniej więcej 2,5-3h przed ceremonią ślubną. Podczas przygotowań do ślubu skupiam się przede wszystkim na fotografowaniu Panny Młodej. Wybaczcie panowie, ale nie jesteście w stanie konkurować z narzeczonymi w wielkości zamieszania wokół własnej osoby. Oczywiście zrobię Wam kilka fajnych zdjęć podczas zakładania muchy/krawata i marynarki, jeśli oboje szykujecie się w tym samym miejscu. Główna gwiazda wieczoru będzie miała jednak kilka razy więcej zdjęć. Wiem, to niesprawiedliwe.
A co jeśli przygotowujecie się w osobnych mieszkaniach? Są dwie opcje:
- Nie kombinujemy i odpuszczamy zdjęcia z przygotowań Pana Młodego
- Fotografuję najpierw przygotowania Pana Młodego, a później jadę do piękniejszej połówki. Takie rozwiązanie wiąże się z szykowaniem na 3h przed ceremonią, czyli… robimy to pod zdjęcia. Po nich można z powrotem wskoczyć w dres.
Jeśli chcielibyście, abym uwiecznił na zdjęciach suknię, buty, obrączki czy zaproszenia, zawczasu je przygotujcie. Swoją pracę zaczynam właśnie od fotografowania detali. Najważniejsza jest suknia. Powieście ją na ładnym, drewnianym wieszaku, koniecznie bez folii.
W dniu ślubu skupiam się na fotografowaniu ludzi i ich naturalnych emocji. Dlatego poruszam się niczym duch, aby pozostać niezauważonym. Lubię ludzi i… ludzie lubią mnie. Akceptują obecność sympatycznego wariata i szybko przestają zwracać na mnie uwagę. Podczas wesela dwukrotnie wychodzę z cienia i nieco aranżuję sceny:
- Zdjęcia grupowe z rodziną i świadkami. Będę dyrygentem tego małego zamieszania. Pokieruję Was tak, aby zdjęcia wyszły pięknie.
- Sesja w dnu ślubu. To Wasz czas. Cieszycie się sobą, a ja uwieczniam Wasze szczęście. Staram się Wam nie przeszkadzać. Oczywiście wskażę, gdzie udajemy się na zdjęcia, gdzie przystanąć na chwilę. Raz czy dwa podpowiem, jak się ustawić. To wystarczy. Nie będzie sztucznego pozowania, tylko radość, naturalność, spontaniczność.
Lamp błyskowych używam wyłącznie podczas wesela, głównie podczas zabawy tanecznej. To jedyny czas, kiedy bywam brutalny i oślepiam weselników błyskiem flesza. Tak na poważnie, nawet nie odczujecie błyskania. Subtelność to moje drugie imię. Oczywiście cały czas pozostaję do Waszej dyspozycji. Chcecie zdjęcie z ekipą klasową? Jasne, robimy.
Zdjęcia kończę po oczepinach ok. trzydzieści minut po północy. Do tego czasu mam już mnóstwo świetnych zdjęć. To dobry czas, żeby goście trochę ode mnie odetchnęli.
Sesja ślubna na deser
Chętni na jeszcze jedno spotkanie po ślubie, na ślubną randkę? Świetnie! Zachęcam, aby sesję ślubną zrealizować w krótkim czasie po ślubie. Emocje jeszcze nie opadną a bukiet ślubny po raz wtóry będzie mógł się uśmiechać do zdjęć. Proszę, nie odwlekajcie sesji ślubnej na jesień. Im dłuższy czas mija od ślubu, tym trudniej będzie Wam umówić się z Vasco.
Plener ślubny zajmie nam około dwie i pół godziny. Przyjdźcie wypoczęci i w dobrych nastrojach. Jadąc autem na zdjęcia, włączcie dobrą muzykę, pośpiewajcie razem z Dawidem Podsiadło. Dobry humor to najważniejszy element sesji i gwarancja pięknych, roześmianych zdjęć.
Sesja ślubna w innym dniu to spore przedsięwzięcie, szczególnie dla Panny Młodej, która ponownie musi ułożyć fryzurę, umalować się i założyć sukienkę. Dobrze jest powtórnie skorzystać z usług profesjonalnej wizażystki. Diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli o wszystko zadbamy, tym lepsze wyjdą zdjęcia. Warto „wyposażyć się” w bukiet. Dobrze wygląda na fotografiach i rozwiązuje problem, co zrobić z rękami w czasie wykonywania portretów.
Jeśli sesję realizujemy na łonie natury, nazbyt elegancki ślubny strój (marynarka!) może nieco „kłócić się” z otoczeniem. Nie stylizujmy się tak, jak w dniu ślubu. Panna młoda może np. rozpuścić włosy i nałożyć wianek, który pięknie będzie prezentował się na tle zieleni. Welon lepiej pozostawić w szafie, podobnie jak buty na obcasie. Zachęcam, aby dodać nieco hipsterskiego charakteru do strojów (bardziej casual’owego stylu kosztem eleganckiego). Pan Młody zamiast marynarki, może założyć szelki. Fantastycznie się sprawdzają i dobrze wychodzą na zdjęciach. Warto sobie sprawić, jeśli ich nie posiadacie. Podaję pomysły, ale decyzję ostateczną dotyczącą stylizacji pozostawiam Wam.
Cierpliwości, Kochani, cierpliwości
Jesteśmy już po ślubie i sesjach. Teraz czeka mnie pracowity czas spędzony przed komputerem. Zgrywam zdjęcia, selekcjonuję, obrabiam, przygotowuję pokaz i galerię. To czasochłonny proces. Wy jednak macie trudniejsze zadanie. Musicie uzbroić się w cierpliwość i powstrzymywać przed wysłaniem do mnie maila z zapytaniem: „Michale, kiedy będą gotowe nasze zdjęcia?” Dacie radę? Wielu parom się to nie udaje. Odpowiadanie na maile wydłuża tylko termin oddania fotografii. Na pewno zdjęcia będą gotowe, nim nadejdzie mój deadline. Któregoś pięknego dnia na Waszą skrzynkę pocztową przyjdzie wiadomość zatytułowana „Tadam!”. Zgadnijcie, co będzie w treści maila.