Sukces sesji ślubnej leży przede wszystkim w dobrej logistyce. Większość pracy, którą trzeba wykonać, przypada na czas przed sesją: wybranie terminu i miejsca, zadbanie o fryzurę, makijaż i kwiaty. Dobrze jest się wstrzelić w piękną pogodę, ale przede wszystkim w odpowiednie do zdjęć światło. Uwielbiam poranki. Świt skrywa w sobie wiele z magii. Światło jest niepowtarzalne, powietrze rześkie, a przyroda budzi się do życia. Z pewnością plener ślubny o wschodzie słońca nie jest łatwy do zorganizowania, jednak efekty zdjęciowe w pełni wynagradzają niedogodności. Kiedy większość osób smacznie spała, Kinga pieczołowicie wiązała warkocz. Zadbała o wszystkie szczegóły. Z pięknym bukietem i wiankiem, w promieniach wschodzącego słońca na dzikiej plaży wyglądała perfekcyjnie. Tak jak i Mateusz, który na czas zdjęć zrzucił marynarkę i założył szelki. Zachęcam, aby tego jednego jedynego dnia nastawić budziki na dwie godziny przed świtem. Magia sesji plenerowej o świcie jest wielka.

Kinga, która wiązała warkocz o 4:00 rano, pisze

Z naszej sesji zdjęciowej z Michałem zachowaliśmy same dobre wspomnienia – nie tylko ze względu na fantastyczne zdjęcia, które zrealizował. Podczas robienia zdjęć Michał był zaangażowany w 100 % w to, co robił. Tworzył wspaniałą atmosferę, która pozwalała na rozluźnienie się i na wpadanie na nieszablonowe “pozowanie”. Michał uchwycił ważne momenty, rzeczywistość i chemię między nami. Dziękujemy mu za to i polecamy wszystkim innym parom!