Pole Mokotowskie skrywa w sobie jakąś niezwykłą energię. Uwielbiam to miejsce. Nie tylko chętnie tu fotografuję, ale biegam i spaceruję z rodziną. Można spotkać tu ludzi jeżdżących na dziwnych wehikułach, żonglerów, chodzących, graczy frisbee. Pole Mokotowskie kojarzy mi się również z psami. To tutaj odbywają się w każdy weekend szkolenia, tutaj stoi pomnik psa. Dlatego kiedy napisała do mnie Martyna, obiecująca fotografka z zapytaniem o sesję narzeczeńską wraz z ich kudłatym przyjacielem u boku, od razu pomyślałem o Polu Mokotowskim. Zazwyczaj miejsce to jest pełne ludzi, ale nie o wschodzie słońca – mojej ulubionej porze na sesję plenerową. Zazwyczaj nie jest łatwo fotografować fotografa, ale z Martyną i Marcinem od pierwszych ujęć świetnie nam się współpracowało. Zwróćcie uwagę na zdjęcia, oświetlone pierwszymi promieniami słońca. Mam nadzieję, że są świetnym dowodem na to, że warto zwlec się z łóżka przed świtem i… spotkać się z Vasco Images.
Dla takich słów warto było zostać fotografem
W Warszawie mieszkamy od niedawna, więc po decyzji, że robimy sobie rodzinną sesję (ja, mój partner i nasz pies), odpaliłam Google. Obejrzałam chyba z 15 portfolio różnych fotografów, ale tylko Michał z Vasco Images “przeszedł” pierwsze sito i to jego zdjęcia pokazałam partnerowi, który zresztą zgodził się z moim wyborem. Ujęły nas lekkie i romantyczne ujęcia, świetnie dobrane kadry (uzupełniające się nawzajem i tworzące spójną całość), a także to, że każda jedna sesja pokazana na blogu “trzymała poziom”. Sama sesja przebiegła w kapitalnej atmosferze, natomiast co do efektów… Wow. Nigdy nie miałam tak pięknych zdjęć. Nawet mój partner, nie lubiący się na zdjęciach, uznał, że są świetne i bardzo cieszy się, że się zdecydowaliśmy na sesję! A już prezentacja z piękną piosenką w tle pobiła wszystko – oglądam ją nieustannie:))) Bardzo bardzo dziękujemy za fantastyczną sesję i nieziemskie efekty!:)))